wtorek, 10 stycznia 2012

POCHÓD WOLNOŚCI CZYLI LOKOMOTYWA DZIEJÓW - z sieci

Stoi na placu pochód wolności.
Jeszcze nieliczny. Jarek w nim gości.
Gości – to mało, drżą prasy łamy
że Jarek przecież gwoździem programu.
Gazeta Polska i ta Codzienna
pisze, ogłasza, trąbi, nie ściemnia,
że dziś wieczorem, jak niegdyś Gierek
Jaro przemówi pod Belwederem.
Na Marszałkowskiej, na Nowym Świecie
zabrzmi znów hasło „Jak, pomożecie?”
zabrzmi na świata znów strony cztery
i znów przeżyją orgazm mohery.
Lecz jeszcze cisza, ludzi przybywa,
tu i tam błyśnie gdzieś siwa grzywa,
pierwszy transparent, tak na dwóch kijach.
O, jest Rodzina Radia Maryja!
A ojciec Rydzyk zachęca z dali
bo mu Mercedes dziś nie odpalił.
Są i kibole, byli za miedzą.
Nie wszyscy przyszli, niektórzy siedzą.
(Tuskowej wina to polityki:
jak można wsadzać za narkotyki!)
Jest Pospieszalski (będzie nas zbawiać)
z nim przecież zawsze warto rozmawiać.
Jest i socjolog, pani Staniszkis
co jej IPN przeorał kiszki,
gdy po lustracji gwiazda przybladła
do stóp Jarkacza pokornie padła.
Błaszczak w zachwycie aż się rozpływa
(a lud go Jarka czopkiem nazywa),
Hofman, co przecież nie z innej gliny
ten to potrafi bez wazeliny…
I jeszcze kilku, i jeszcze paru
Jarek, ach prowadź nas! Jarek! Jarek!
Jarek jest z nami, własną osobą!
Na barykady pójdziemy z tobą!
I nie przeszkodzi Sikorski zdrajca,
gdy powiesz słowo – urżniem mu jajca!

Wódz dał znak.
Nam to w smak.
Święty Duch!
Pochód w ruch…

Najpierw powoli, jak żółw ociężale
ruszyły mohery ulicą ospale.
Ach Jarku, daj siły nam dzisiaj choć trochę!
I tak krok za krokiem, za moherem moher.
I idą, i krzyczą, i dumni są z siebie,
aż księżyc ze wstydu twarz ukrył na niebie.
I wznoszą okrzyki, z początku nieśmiałe
lecz zaraz, za chwilę już idą na całość!
Że Tusk to jest zdrajca, z Wehrmachtu miał dziadka,
a Unia w tej formie dla niego to gratka,
że Polska upada, dla Niemców to łup,
i nasza Ojczyzna to żywy już trup,
A Unia w ogóle Koncentration Lager,
Sikorski renegat, Rostowski to blagier,
bo Polska jest tutaj a euro macht frei
i precz z kondominium! Dla Jarka to raj
więc krzyczy w mikrofon to tak, to nie tak,
to to tak a nie tak
jak nie wprost to na wspak
albo tak – albo tak…

Europa spojrzałą, zamarłą ze zgrozy…
Ja także w spokoju chciałbym jeszcze pożyć
choć może mi przyjdzie też wyjść na ulice.
BO I TOLERANCJA MA PEWNE GRANICE…