czwartek, 2 maja 2013

Pisowska lokomotywa

Wierszyk znaleziony w sieci:

Stoi przed państwem biskup polowy,
Ciężki, ogromny, znany z mocnej głowy 
Biskup trunkowy ... 
Stoi i sapie, dyszy i dmucha, 
Gorzała strasznie od niego bucha: 
Buch - "aqua vitae"! 
Uch - "aqua vitae"! 
Puff - "aqua vitae"! 
Uff - "aqua vitae"! 
Już ledwo sapie, już ledwo zipie, 
Lecz jeszcze wypić musi na stypie. 
Wszyscy do niego dziś przypijali 
Sam biedak nie wie, ile obalił. 
(Tam pełno ludzi, każdy w ukłonie, 
Całują szaty, całują dłonie, 
I generalskie liżą lampasy, 
Na takie gesty biskup jest łasy) 
Najpierw wychylił likier z bananów 
Piątkę lub szóstkę ruskich szampanów, 
I znowu flaszka, O! Jaka wielka! 
Potem 'popływał' znowu w bąbelkach 
Wjechała w beczce Polska Dębowa 
Biskup z zachwytu nie wyrzekł słowa 
Ogórka przegryzał między flaszkami 
Zjadł staropolski bigos z grzybkami 
Tych porcji chyba zżarł czterdzieści, 
Sam nie wiem, gdzie się w nim wszystko mieści. 

I choćby przyszło tysiąc kleryków 
I każdy przyniósłby po "sznapsiku" 
Na końcu świata by je schowali, 
On je wywącha, potem "obali". 
Nagle - bee! Nagle - łee! 
Wzdął się brzuch! 
Biskup w ruch! 
Najpierw tak smutno z goryczą i z żalem 
Rzekł nasz duchowny "Apage"! gorzale. 
Podniósł swe cielsko i ciągnie z mozołem, 
Raz obok stołu, to znowu pod stołem 
I biegu przyspiesza, i gna jak szalony 
(stał koniak na drodze, został wysuszony) 
A dokąd? A dokąd? A dokąd? W WC! 
(w jelitach, w żołądku, w przełyku go rżnie) 
Po schodach, przez bufet, korytarz, przez hol 
(a w głowie "jawohl, ich liebe alkohol") 
Do taktu wciąż beka i charczy jak żul 
W żołądku burczenie i głośne bul,bul 
I gładko tak, lekko tak toczy się w dal, 
Jak kleszka, gdy z tacą wyrusza po szmal 
Nie ciężki duchowny zziajany,zdyszany 
Lecz kleryk przez Paetza nagiego ścigany. 
A skądże to, jakże to, czemu tak gna? 
To bigos przez kichy ogórka tak pcha 
Kapusty i grzybków nie mieści już brzuch 
Te zaś "aqua vitae" wprawiła w ten ruch, 
To wódka z żołądka ten bigos do góry 
Przesyła przełykiem, który ma kształt rury 
I wyżej, wciąż wyżej, i biskup się toczy, 
A wóda te grzybki, kapustę wciąż tłoczy, 
I słychać już tylko - "Od złego mnie zbaw" 
Wywala przez usta, to, to paw to. to paw..

Aż wreszcie zwalił się pośród butelek
Bełkocąc: Gdzie jest mój actimelek ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz